O mnie:

Jestem pasjonatką chemii i ziołolecznictwa od dzieciństwa. Jako trzyletnia dziewczynka znałam już działania  i dawkowanie leków, które brali wówczas moi dziadkowie, którzy mnie wychowywali .Bardzo tego pilnowałam by brali wszystko na czas. Dziadkowie uczyli mnie na co dzień działania ziół – opowiadali różne barwne historie o ziołach, które pomogły ludziom w różnych ciężkich stanach. Chłonęłam to jak gąbka – bardzo mnie to interesowało. Pamiętam jak dziadek  szukał nad jeziorem odpowiednich liść z drzew by wyleczyć mi nogę po ukąszeniu przez osę, czy tez kiedy miałam czyraka na kolanie. To było niesamowite jak to działało szybko i zmiany się goiły i przestawał doskwierać ból. Fascynowało mnie jak dziadkowie tymi pospolitymi polnymi roślinami pomagali ludziom i sobie samym. Uwielbiałam jak dziadek zbierał rośliny, w tym ich nasiona dla Herbapolu.

To był dla mnie niemal święty czas,,  na który czekałam przez kilka zimnych miesięcy. Z dumą patrzyłam jak robi się z tych roślin tabletki, które można było potem kupić w aptekach.

 Szwajcarska dziennikarka i moja pacjentka w jednej osobie, Margareth Larmuth  kilka lat temu w trakcie wywiadu zapytała mnie, jak to się w sumie wszystko zaczęło, że zainteresowałam się ziołolecznictwem? Przypomniał mi się taki obrazek, gdy jako kilkuletnia dziewczynka w trakcie lata bawiłam się w ogrodzie u moich dziadków. Zabierałam babci stare aluminiowe garnki, zbierałam różne rośliny, rwałam je w kawałki i zalewałam wodą, gotując zupę w ramach zabawy:-))) To była jedna z moich ulubionych dziecięcych zabaw. Ta historyjka uświadomił mi, że teraz robię w sumie to samo -mieszam różne rośliny ze szczególnym uwzględnieniem tych, które tak dobrze znam od dziecka,  z   tą jednak różnicą, że suszone i w dodatku pacjenci sami zalewają je wrzącą wodą:-))). U moich dziadków było wiele hektarów upraw roślin leczniczych przeznaczonych na tworzenie leków z natury.  Kilka lat później przyszedł czas na kolejną pasję – chemię, która jest nią do dzisiejszego dnia. Poświeciłam tej nauce kilka lat swojego.

Pracowałam w Indiach przez prawie 10 lat, bardzo dużo podróżując po Świecie. Miałam czas i okazję dzięki temu, żeby poznać zioła i ich zastosowanie z innych kontynentów. Dzisiaj w swoich produktach łączę z pasją zioła z niemal wszystkich kontynentów.

Pierwszy krem w swoim życiu stworzyłam w 2009 roku na blizny pooperacyjne czaszki dla mojego synka. Potem przyszedł czas na kremy na łuszczycę i atopowe zapalenie skóry,  grzybicę skóry oraz paznokci a także na maści w tym na żylaki, zakrzepicę oraz przepuklinę międzykręgową.   

Oprócz flagowych produktów na co dzień tworzę indywidualne mieszanki, zgodnie z zasadą holistycznego podejścia do człowieka. Ogromną radość w życiu przynosi mi pomaganie innym.

Zapraszam na indywidualne konsultacje.

Jolanta Wędel